Inkrementacja 2023
No i znów mi lat przybyło…
W ubiegłym roku niestety z różnych powodów nie dałem rady wyrobić się z urodzinowym tekstem. Na szczęście okazja powtarza się cyklicznie i tym razem zebrałem się w sobie. 🙂
Postaram się nie rozwlec tego okolicznościowego artykułu do niebotycznych rozmiarów. Będzie, mam nadzieję, krótko i treściwie.
Co nowego?
Uwielbiam, gdy ludzie w ten sposób zagadują. Jest to jeden z zabijaczy spontanicznej rozmowy.
Ale do rzeczy. Chciałbym raz w roku napisać tekst oparty o formułę „gdzie jestem i dokąd zmierzam”. No to poniżej parę słów o tym, czym w tej chwili żyję.
Zostałem tatą!
Nie mogę zacząć inaczej. Nic ważniejszego nie wydarzyło się w moim życiu nie tylko w ciągu ostatniego roku, ale pewnie wielu lat.
Nasze małe szczęście przyszło na świat w październiku i od tego czasu sprawia, że wszystko wokół jest jakby lepsze.
I, jak to dumny młody ojciec, mógłbym tutaj napisać jeszcze wiele słodkich rzeczy na temat tego, jak mój syn odmienia moje życie na lepsze. Ale wiem też, jak irytujący bywa sharenting, więc na tym skończę dzielenie się swoją radością.
Budowa domu trwa
To drugi z powodów, dla których częstotliwość publikowania na blogu nieco spadła. Jest to oczywiście również wielka radość, choć okupiona równie wielkim wysiłkiem.
Żyję nadzieją, że następne urodziny będę już świętował właśnie w naszym domu.
Plany na przyszłość
Przy tej okazji chciałbym się z Tobą również podzielić swoimi planami odnośnie bloga na najbliższą przyszłość.
Polityka
Zacznę od tego, czego nie będzie, a co pierwotnie rozważałem. Jak zapewne wiesz, zbliża się okres wyborczy. I chciałem w związku z tym stworzyć serię tekstów omawiających moje spojrzenie na każde z liczących się ugrupowań startujących w najbliższych wyborach.
Ale tego nie zrobię.
Nie napiszę tych artykułów, ponieważ uświadomiłem sobie, że nie jestem w stanie tego zrobić, nie zaprzeczając jednocześnie jednemu z fundamentów, które stanowią podwaliny tego bloga.
Zbliżanie światów
Gdy zakładałem „Cyfrowym Okiem”, napisałem coś, co można określić jako tekst programowy. Napisałem w nim kilka kluczowych zdań wokół frazy „zbliżanie światów”. I gdybym teraz zaczął pisać teksty o partiach politycznych, to raczej nie potrafiłbym ubrać ich w słowa w taki sposób, żeby nie oddalić od siebie zwaśnionych środowisk.
Niedawno byłem na ingresie arcybiskupa Adriana Galbasa. Polecam posłuchać homilii z tej mszy. Jest ona długa, ale w przeciwieństwie do wielu innych, które dane mi było w życiu wysłuchać, dająca nadzieję, że w Kościele może jeszcze być dobrze.
W pewnym momencie pada w niej kilka zdań o pojednaniu jednej Polski z drugą. O tym, że jeśli nie da się budować mostów, to można spróbować zbudować chociaż kładkę albo ponton.
Dlatego też napiszę inny tekst, w którym opowiem nieco o tym, jak widzę nadchodzące wybory. Ale spróbuję ubrać te myśli w słowa tak, aby opowiedzieć o tym, co łączy, a nie o tym, co dzieli. Będzie to trudne, ale warto stawiać sobie ambitne cele.
Opowiadanie świata
Oprócz tego raczej nie mam większych planów na nadchodzące miesiące.
Pomysły na teksty są często owocem chwilowych inspiracji. Coś usłyszę lub zobaczę, czasem z kimś o czymś porozmawiam i nagle orientuję się, że w mojej głowie kiełkuje idea. Po jakimś czasie ta idea rozrasta się do pomysłu na tekst. Tak właśnie powstały dwa artykuły o polskim szkolnictwie.
Być może niedługo napiszę tekst o wspomnianym kilka akapitów wyżej sharentingu. Ale nie jestem jeszcze tego pewien. Mam kilka innych pomysłów, ale te jeszcze nie wykiełkowały na tyle, by mówić o nich głośno. Jednak jakiś czas temu podjąłem decyzję, że obieram kierunek bardziej na opowiadanie tego, jak widzę świat, porzucając (lub bardziej „usypiając”) aspekt edukacyjny bloga.
Życie pełnią życia!
Mam 33 lata. Jest to taki wiek, o którym można powiedzieć, że nie jest to jeszcze dużo, ale już nie jest to mało. Przeczytałem kiedyś, że faceci po trzydziestce to bardzo ciekawe zjawisko, bo jedni mają własne domy i rodziny, a inni wciąż jeszcze mieszkają z rodzicami i nie wiedzą, co zrobić ze swoim życiem. Część ludzi w tym wieku okazuje pierwsze objawy kryzysu wieku średniego…
Ja wciąż czuję się wewnętrznie młody. Mam w sobie dużo zapału do robienia fajnych rzeczy w życiu. Nie pozwalam otoczeniu sprowadzić się do roli statecznego dorosłego popijającego smaczną kawusię. Chcę zwiedzać świat, chcę zrobić niejedną rzecz pierwszy raz w życiu. Oczywiście w tym wszystkim nie zaniedbując też z codziennych obowiązków. Ale jednocześnie nie zgadzam się na to, by ktoś mi mówił, że czegoś nie wypada, nie warto lub się nie da. Pozwolę sobie ocenić to samemu.
Chcę korzystać z możliwości, jakie mam tu i teraz. Wiem, że z niemowlakiem i w środku budowy domu pewnych rzeczy nie zrobię. Ale jest wiele innych opcji, które mogę wybrać.
Nie dać się upupić
Dochodzę ostatnio do wniosku, że sporej części pokolenia moich rodziców udało się skutecznie wmówić, że pewne rzeczy są zarezerwowane dla wybranych. Jestem przekonany, że z tego powodu wiele karier scenicznych nigdy nie doszło do skutku. Bo przecież gwiazdami scen to zostają ludzie ze stolicy i wielkich ośrodków, a nie jakiś tam przeciętniak z podrzędnej miejscowości.
Nie uznaję czegoś takiego, że w pewnym wieku pewnych rzeczy nie wypada. Nie zgadzam się na to, że po przekroczeniu magicznej bariery wiekowej to już tylko dom, dzieci, praca i ewentualnie wakacje raz do roku, a oprócz tego przetwory na jesień i regularne koszenie trawy. Oczywiście, są pewne granice przyzwoitości. Ale kto na przykład powiedział, że po trzydziestce nie można pojechać na jakiś festiwal na drugim końcu Polski?
Jest dobrze!
Nie wiem, gdzie będę za dziesięć lat. Ale wiem, że w ostatnich latach przeszedłem drogę, która zaprowadziła mnie do miejsca, w którym mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy.
Gdy będę dzisiaj wznosił urodzinowy toast, to wzniosę go również za Ciebie, drogi Czytelniku tego tekstu. Bo to, że jest ktoś, kto doszedł do tego zdania, również czyni mnie szczęśliwym.