Jan Paweł II – czy na pewno święty?
Oj, dawno nic tutaj nie napisałem… Ale mam ku temu powód. Ten Powód ma obecnie niecałe 6kg, mierzy niespełna 70cm i za tydzień kończy pięć miesięcy.
Tak, w ostatnim czasie postanowiłem skupić się na byciu ojcem. 🙂
Trochę myślałem w tym czasie o kierunku, w którym chcę pójść z tym blogiem. Doszedłem do wniosku, że odejdę nieco od dotychczasowej formuły, czyli pewnego miksu materiałów edukacyjnych i przemyśleń „okolicznościowych”, natomiast wrócę do zamysłu, który chodził mi po głowie gdy pierwszy raz zakiełkowała w niej myśl, że chciałbym mieć bloga. A będzie to bardziej komentowanie rzeczywistości z mojej perspektywy, połączone z dzieleniem się moimi przemyśleniami na różne tematy.
Czekałem więc na moment, gdy zdarzy się coś wartego skomentowania. Pomysł na bloga pojawił się pierwszy raz, gdy przez Polskę przechodziły tzw. Czarne Marsze (okolice października 2020). Wtedy czułem silną potrzebę wyrażenia swojego zdania, bo widziałem, że oba stanowiska wobec protestujących kobiet są skrajne i krzywdzące. Podobne uczucie towarzyszy mi obecnie, gdy myślę o dość medialnej sprawie oskarżeń skierowanych w stronę Jana Pawła II dotyczących rzekomego tuszowania przez niego spraw związanych z pedofilią.
Ale po kolei.
Co wiadomo, a czego nie wiadomo
Powiem uczciwie – nie wnikałem zbyt mocno w to, skąd wzięło się całe to zamieszanie w mediach wokół Jana Pawła II. Znam ogólniki, czyli to, że Jan Paweł II, będąc jeszcze biskupem krakowskim, miał uciszać sprawy księży pedofilów w podobny sposób, jak w tym samym czasie mieli to robić inni hierarchowie, czyli poprzez przenoszenie na inne parafie itp.
I jeśli w tym miejscu ktoś oczekuje ode mnie stanowiska w stylu „na pewno tak nie było” lub „to pewnie prawda”, to się zawiedzie. Szczerze mówiąc średnio mnie w tej chwili interesuje to, czy to jest prawda lub nie. I za chwilę napiszę dlaczego. Chcę jednak zaznaczyć, że to, że mnie to nie interesuje, nie oznacza, że obojętny mi jest ból ofiar. Chodzi mi bardziej o wymiar samej prawdy, czyli tego czy tak było, czy nie.
Myślałem o tej całej sprawie przez ostatnich kilka dni i według mnie to, że bp Karol Wojtyła mógł tuszować sprawy księży pedofili jest niewykluczone. Po prostu. Biorę pod uwagę opcję, że tak było. I ani trochę nie zmniejsza to w mojej głowie późniejszych (i wcześniejszych) zasług papieża dla Kościoła, Polski i świata.
Święty. Co to w ogóle oznacza?
Podstawowy błąd, który popełnia spora część ludzi wierzących (i nie tylko) w kontekście tej sprawy wynika z błędnego rozumienia pojęcia „święty”. Mam wśród swoich znajomych sporo ludzi zaangażowanych w życie Kościoła i przynajmniej część z nich wykazuje znamiona tego błędu. W ich rozumieniu świętość = nieskazitelność.
W sumie nic dziwnego, ponieważ takie rozumienie świętości jest wpisane w nasz kod kulturowy. Tkwi to w takich zwrotach jak „święty to on nie jest”, które w domyśle ma oznaczać, że ta osoba coś przeskrobała.
(Poniżej będzie coś w stylu nauki rekolekcyjnej, więc jeśli w ogóle nie interesują Cię treści tego typu, to spokojnie możesz ominąć cały tekst aż do tego nagłówka. Mimo wszystko zachęcam Cię do przeczytania również poniższej części.)
Ale „świętość” w rozumieniu Kościoła Katolickiego nie oznacza, że ktoś przeżył życie nie popełniając żadnego grzechu i wystrzegając się jakichkolwiek błędów. Poczet świętych zawiera sporo nazwisk, o których trudno byłoby orzec, że za życia robili tylko same dobre rzeczy. Chociażby święty Augustyn, który w młodości żył w konkubinacie (a to tylko jeden przykład).
Gdy Kościół orzeka o kimś, że jest święty, to ma na myśli to, że ta osoba na pewno jest w Niebie. Tylko tyle i aż tyle. To po prostu stwierdzenie, że ten człowiek został już zbawiony.
Właśnie, zbawiony. Zwróćcie uwagę, że ten czasownik jest w formie biernej, czyli stwierdza, że coś zostało z kimś zrobione, a nie że ten ktoś coś zrobił. Nikt sam siebie nie zbawia, tylko zostaje zbawiony. Czyli to nie my naszymi dobrymi uczynkami i brakiem grzechów się zbawiamy, tylko ktoś, a w zasadzie Ktoś nas zbawia. Tak właśnie działa zbawienie w rozumieniu chrześcijańskim. Zostajemy zbawieni przez to, że Jezus wziął na siebie nasze grzechy i umarł za nie na krzyżu.
Świętość w Piśmie Świętym
Święty Paweł w Liście do Efezjan zamieścił następujące stwierdzenie:
8 Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: 9 nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. 10 Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.
Ef 2, 8-10
Żeby była jasność – nie twierdzę tutaj, że czynienie dobra jest bez znaczenia. Nie twierdzę również, że można sobie grzeszyć do woli. Jednak kluczem do zbawienia jest wiara. W Ewangeliach Jezus wielokrotnie używa wobec uzdrowionych stwierdzenia „Twoja wiara cię uzdrowiła”. A gdy odpuszcza komuś grzechy, mówi „Twoja wiara cię ocaliła”. Wiara i wynikający z niej żal za grzechy, to droga do tego, by zostać zbawionym.
W Apokalipsie św. Jana można przeczytać poetycki opis tego, jak wygląda zgromadzenie świętych w Niebie:
9 Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. 13 A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: «Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?» 14 I powiedziałem do niego: «Panie, ty wiesz». I rzekł do mnie: «To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili.
Ap 7, 9.13-14
Białe szaty są tutaj symbolem czystości serc zbawionych. Jednak oni nie przyszli do Nieba w białych szatach. Szaty były na początku brudne. Oni wybielili je we krwi Baranka. Baranek w apokalipsie oznacza Jezusa Chrystusa.
Czyli obdzierając tekst z poetyckiej otoczki: zbawieni zostali oczyszczeni z grzeszności przez krew, czyli dzięki śmierci Chrystusa na krzyżu. Zatem święty jest świętym, ponieważ Jezus za tego kogoś umarł i wziął na siebie grzechy tej osoby. A nie dlatego, że ta osoba za życia nie grzeszyła i nie podejmowała złych decyzji.
Czyli jednak święty?
Przechodząc ze studium przypadku ogólnego do sytuacji konkretnej osoby.
Biskup Karol Wojtyła, a późniejszy papież Jan Paweł II, mógł zostać zbawiony pomimo tego, że być może ukrywał księży pedofili. I w żaden sposób nie umniejsza to jego świętości. Świętość nie jest orderem za zasługi, który można odebrać generałowi gdy wykaże się, że popełniał zbrodnie wojenne.
Jan Paweł II jest świętym i nic, co wykaże jakiekolwiek śledztwo tego nie zmieni. Ale jednocześnie nie oznacza to, że Karol Wojtyła nie popełnił żadnego błędu za życia. Nawet tak karygodnego, jak ukrywanie pedofilii w diecezji krakowskiej.
Trybiki w maszynie politycznej
Jest jeszcze drugi wątek, który bardzo mocno siedzi w mojej głowie w kontekście tego tematu. Cała ta sprawa ma ewidentny podtekst polityczny. Jesteśmy rozgrywani przez polityków i media.
I w moim odczuciu Zjednoczona Prawica robi dokładnie to, czego oczekiwałaby Lewica. Twarde stanie w obronie dobrego imienia Jana Pawła II, uchwała sejmowa z obrazkami w ręku itp. Krótko mówiąc podpinanie się pod konserwatywny obraz kościoła Polsko-Katolickiego. Tak na marginesie, oglądamy przy okazji kolejny dowód na to, że wciąż mamy w Polsce problem z rozdziałem tronu i ołtarza. I to po obu stronach…
Lewica z kolei chce „odjaniepawlić” Polską przestrzeń publiczną. Charakterystyczne dla nich odcinanie się od konserwatywnych korzeni i dziedzictwa również w tym przypadku daje o sobie znać.
I gdzieś pośrodku tego wszystkiego jesteśmy my, szarzy obywatele. Spora część z nas nie rozumie tego, co się dzieje. Zwolennicy PiSu to w sporej części właśnie ludzie o poglądach konserwatywnych, więc zachowania tej partii betonują jej żelazny elektorat. Z drugiej strony wyborcy lewicy również popierają działania swojej partii.
Ale większość obywateli nie chce stać ani po jednej ani po drugiej stronie. I to ani nie oznacza, że chcemy szargać dobre imię Papieża Polaka, ani że chcemy wymazać go z kart historii. Wolelibyśmy, żeby tej afery w ogóle nie było. Część z nas gdzieś podskórnie wyczuwa, że ta afera dzieje się teraz nieprzypadkowo.
Idą wybory
Przed nami maraton wyborczy. W tym roku czekają nas wybory samorządowe i parlamentarne. W przyszłym roku wybory do parlamentu europejskiego, a w 2025 roku wybierzemy nowego prezydenta.
Nie twierdzę, że ta afera nie ma podstaw w rzeczywistości. Ale moim zdaniem całe to zamieszanie to po prostu jedno z dział, które odpalono, by ugrać konkretny kapitał wyborczy. Kto i dlaczego? W tej kwestii nie chcę zajmować stanowiska. Na konkretne komentarze polityczne być może zdecyduję się nieco bliżej wyborów parlamentarnych. Teraz pozostawiam to Tobie, drogi czytelniku, do przemyślenia.
A według mnie…
Ja osobiście zgadzam się z lewicą pod tym względem, że mamy w Polsce problem z przesyceniem przestrzeni publicznej nie tylko papieżem, ale ogólnie czymś, co Szymon Pękala nazywa trafnie „katolicyzmem polsko-jasełkowym”, czyli treściami religijnymi o charakterze tradycyjnym, konserwatywnym, a mającymi niewiele wspólnego z realną ewangelizacją.
Regularnie muszą odbywać się różnego rodzaju „eventy” religijne, koniecznie trzeba upamiętniać ważne daty, takie jak rocznica wyboru Papieża Polaka, rocznica pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Regularnie należy pielgrzymować na Jasną Górę czy do Piekar (gdzie w ramach przemówień koniecznie trzeba przywitać przedstawicieli władzy i podziękować im za każdą decyzję zgodną z nauczaniem Kościoła). Można tak jeszcze wymieniać i wymieniać.
I moim zdaniem te wszystkie akcje robią zdecydowanie więcej szkód niż pożytku wizerunkowi Kościoła. Wierzących nie trzeba przekonywać, a nieprzekonanych to jeszcze bardziej od Kościoła odpycha.
Nie oznacza to, że popieram lewicę ogólnie. Po prostu stwierdzam, że pod tym względem mają trochę racji. Żeby była jasność: PiSu też nie popieram. I tutaj uważam, że dali się sprowokować, jak osioł na marchewkę. Zagrali dokładnie te nuty, które im podsunięto pod nos.
Keep calm and czytaj papieża
Na koniec jeszcze apel do wszystkich, którzy dobrnęli aż tutaj (jeśli to czytasz, to gratuluję wytrwałości).
Proszę was o zachowanie spokoju.
Prawda jest taka, że każde radykalne stanowisko w tej sprawie dolewa oliwy do ognia. Świętość Jana Pawła II nie wymaga obrony. Prawda obroni się sama. A jeśli rzeczywiście okaże się, że bp Karol Wojtyła ukrywał pedofilię w latach 60. lub 70., to tak naprawdę niewiele to w tej kwestii zmieni.
Odnoszę też wrażenie, że spora część osób, która teraz próbuje bronić dobrego imienia Karola Wojtyły, to osoby, których pierwsza myśl na hasło „Jan Paweł II” brzmi:
Część osób być może pamięta jeszcze kilka innych cytatów, jak np.
Nie lękajcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi.
Z mszy inaugurującej pontyfikat Jana Pawła II, Watykan, 22 października 1978 roku
czy
Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi.
Warszawa, 2 czerwca 1979 roku, podczas pierwszej pielgrzymki do Polski
Jestem jednak przekonany, że zdecydowana większość ludzi nie zna nauczania Jana Pawła II. Dlatego jeśli naprawdę chcesz bronić dobrego imienia „naszego papieża” (nie znoszę tego zwrotu), to sięgnij po jego dzieła. Tak, wiem że brzmię jak obecny minister edukacji. Myślę jednak, że Jan Paweł II wolałby, żebyśmy czytali jego encykliki i wracali do jego homilii, niż żebyśmy maszerowali ulicami miast z jego wizerunkiem i stawiali mu kolejne pomniki.