Gdybyś ujrzeć chciał spoza bańki świat…
W pierwszym artykule serii o bańkach informacyjnych omówiłem samą istotę baniek, czyli to, czym one są.
W drugim natomiast nieco szerzej przedstawiłem różne źródła tych baniek.
Trzeci tekst w całości poświęciłem algorytmom doboru treści.
Dzisiaj pochylę się nad tym, jak świadomie kształtować bańki, w których się znajdujemy.
Wychodzenie ze strefy komfortu
Zanim jednak przejdę do sedna sprawy, chciałbym przeprowadzić krótką refleksję nad tym, dlaczego jest to takie trudne.
Bańka informacyjna jest naszą strefą komfortu. Nie chcemy się jej pozbywać ani jej zmieniać, bo wewnątrz niej czujemy się bezpiecznie. I to nawet nie dlatego, że świat widziany przez pryzmat naszej banki informacyjnej jest idealny. Chodzi o to, że to jest nasz świat, w którym my mamy rację. Ten świat jest zgodny z naszymi przekonaniami.
Jednak ostatnie miesiące boleśnie nam pokazały, jak duży jest ten wpływ baniek informacyjnych na nasze postrzeganie świata. Praktycznie każdego dnia docierały do nas zewsząd informacje sprzeczne ze sobą. Każdy nasz znajomy ma swoją bańkę informacyjną i od każdego docierało do nas coś innego. Zdecydowana większość z nas (ba, prawdopodobnie wszyscy) nie jest w stanie ocenić wiarygodności każdej z tych informacji. Bez względu na to, po której stronie pandemicznego sporu się znajdujesz, na pewno widzisz, że Twoi znajomi (i ty też) żyją w bańkach.
Potrzebny jest fundament
Nie chodzi więc o to, by bańki informacyjne opuszczać na stałe. Prawdopodobnie mielibyśmy wtedy ciągły mętlik w głowie. Musimy mieć solidny fundament, taką bazę informacyjną, której ufamy. Bez punktu odniesienia, z którym będziemy konfrontować informacje spoza naszej bańki, będziemy wiecznie zdezorientowani.
Fundamentem jest wiedza obiektywna połączona z naszym doświadczeniem. Mylne jest jednak postrzeganie tego, jako czegoś stałego. W przeciwieństwie do fundamentów budynku, ta baza, o której mówimy tutaj, musi być otwarta na zmiany. Inaczej grozi nam ryzyko podejścia fanatycznego, zideologizowanego. Nomen omen takie podejście jest nazywane właśnie „fundamentalizmem”.
Człowiek uczy się przez całe życie
Niestety, bolesna prawda jest taka, że jednym z głównych powodów, dla których wielu z nas dość szybko odpada przy ocenie informacji, są braki w wiedzy ogólnej. I wina systemu edukacji jest jedynie częściowa. Problem tkwi również w dość powszechnie zakorzenionym sposobie myślenia „skończyłem szkołę, mogę się już nie uczyć”. A w rzeczywistości warto dbać o swój rozwój przez całe życie.
– Jeśli ktoś z lat 50. nagle pojawiłby się dzisiaj, co z aspektów życia codziennego najtrudniej byłoby mu wytłumaczyć?
Znalezione w sieci
– Posiadam w kieszeni urządzenie umożliwiające dostęp do całej wiedzy znanej ludzkości. Używam go do oglądania zdjęć kotów i do kłótni z obcymi ludźmi.
Mamy takie możliwości, jak żadne inne pokolenie przed nami. W sieci można znaleźć niezliczoną ilość niezwykle przystępnych materiałów edukacyjnych. Tymczasem zaskakująco spora część użytkowników woli wykorzystywać Internet jedynie jako narzędzie rozrywki.
A wiedza jest niezbędnym elementem oceny wiarygodności informacji. Bez niej będzie nas łatwo wepchnąć w bańkę filtrującą uplecioną wokół pseudonauki.
Nie znam się, to się wypowiem
Ponieważ wśród zwolenników teorii spiskowych dość popularne jest „robienie researchu na YouTube”, przedstawię wam moją „bazę” do samorozwoju właśnie w tym portalu.
- Uwaga! Naukowy Bełkot i Wyłącznie Naukowy Bełkot
- SciFun
- Nauka. To Lubię i Nauka. To Lubię Junior
- Historia bez Cenzury
- Polimaty
- Kasia Gandor
- Mówiąc Inaczej
- Arlena Witt
- StarTalk (en)
- Geography Now (en)
A to zaledwie parę kanałów z mojej bańki na YT.
Nie twierdzę, że powyższe pozycje reprezentują jedyny słuszny i najlepszy możliwy zestaw. To tylko przykład. Z pewnością tylko na YouTube jest jeszcze wiele innych wartościowych kanałów.
Już nie mówiąc o tym, że od YouTube o wiele lepsze są portale popularnonaukowe. Jednak o wiele łatwiej jest obejrzeć nawet kilkadziesiąt minut filmu na YouTube niż poświęcić choćby pół godziny na przeczytanie artykułu naukowego.
Oczywiście mam nadzieję, że dla wszystkich jest jasne, że używanie Internetu do rozrywki, czasem nawet bezmyślnej, to nic złego. Sam regularnie oglądam w sieci totalne głupoty.
Światopogląd – czyli każdy ma swój cyrk…
Każdy oczekuje naszej uwagi. Każdy stara się tę naszą uwagę skupić na sobie jak najmocniej. I każdy oczekuje, że jego wersja świata stanie się tą Twoją jedyną. Trochę jak w tej słynnej scenie z filmu Dzień Świra.
Cóż, skoro piszę bloga, to prawda jest taka, że nawet, gdy robię to nieświadomie, to również staram się przeciągnąć Cię na moją stronę. I tego również powinieneś/powinnaś być świadom/świadoma.
Nasz światopogląd również jest istotną częścią naszej bańki informacyjnej. I on również jest naszą bazą, przez którą postrzegamy informacje spoza bańki.
Nasze poglądy powinny być dobrze ukształtowane. Warto od czasu do czasu im się przyglądać. Oczywiście nie w taki sposób, by od razu wszystko podważać. Ale jeśli całkowicie zabetonujemy swoje poglądy, to istnieje ryzyko, że nasze podejście do świata nabierze charakteru ideologicznego.
Fundamenty światopoglądu zasadniczo raczej będą u większości z nas stałe. I to dobrze. Kwestie typu:
- Wiara/niewiara w Boga
- Podejście do Kościoła i innych wspólnot religijnych
- To, czy jesteśmy konserwatywni/liberalni
- To, czy bliżej nam do lewicy, czy do prawicy
itp. raczej zmieniają się rzadko. Są pewną bazą. Niemniej również warto je od czasu do czasu poddać rewizji. Czasem dzieje się to mimowolnie, pod wpływem jakiegoś zdarzenia, które wstrząsa naszym światopoglądem.
Bardziej istotne jest, by podejmować regularnie refleksję nad postrzeganiem konkretnych zjawisk związanych z danym zagadnieniem światopoglądu. Warto na przykład przyjąć praktykę, by co jakiś czas wybierać jeden ważny temat medialny i zmierzyć się z tym, jak ja go postrzegam i jak go postrzegają inni. I próbować zweryfikować, czy moje zdanie na pewno jest tym właściwym.
Podkopywanie fundamentów: ćwiczenia praktyczne
Na przykład wyobraźmy sobie, że w tym tygodniu w mediach jest głośno o pedofilii w Kościele.
W takim razie drążymy:
- Jestem katolikiem, więc powinienem bezwzględnie bronić dobrego imienia Kościoła.
- Ale skoro biskupi są oskarżani o tuszowanie pedofilii…
- Przecież księża stanowią najmniejszą część pedofili!
- Może jednak rację mają Ci, którzy twierdzą, że Kościół należy oczyścić jawnie?
- Może biskupi nie zawsze są nieomylni?
itd.
To trochę jak regularny przegląd techniczny samochodu. Pojazd generalnie jeździ prawidłowo, ale czasem warto posprawdzać różne jego elementy – czy wszystko w porządku z zawieszeniem, czy poziom oleju jest prawidłowy, czy wszystkie światła świecą itp.
Tak samo tutaj – pewnie po takim ćwiczeniu nie nastąpi jakiś przewrót kopernikański, ale może od czasu do czasu nasze poglądy rozwiną się nieco, dojrzeją.
Jak zmylić przeciwnika
Rozpracowaliśmy już podstawę naszego światopoglądu. Teraz czas przejść dalej.
Jak wspomniałem w pierwszym artykule, na część czynników możemy wpływać. Jak więc to robić?
Przede wszystkim dążyć do tego, by otaczać się różnorodnymi źródłami informacji (pisałem już o tym wcześniej). Słowo różnorodność to klucz do sukcesu.
Prasa, radio, telewizja
Weźmy na przykład prasę.
Czytasz informacje zamieszczane na stronie Gościa Niedzielnego? Czytaj również to, co publikuje Tygodnik Powszechny i Niedziela. Ale nie ograniczaj się jedynie do mediów katolickich. Sięgnij również po Gazetę Wyborczą i Newsweeka. Nie pozwól, by tylko Gość miał wpływ na to, jak postrzegasz świat.
Słuchasz RMF FM? Posłuchaj od czasu do czasu Radiowej Jedynki. Nie sugeruj się tym, że media rządowe są uzależnione politycznie. Miej to z tyłu głowy, ale mimo to otwórz się na nie raz na jakiś czas. Przełącz też czasem na jeszcze inne stacje radiowe.
W przypadku telewizji – nie oglądaj jedynie TVN. Zajrzyj również na Polsat, TVP, TV Republika czy TV Trwam. Tak, wiem – dla niektórych to prawie jak kara. Ale ja nie mówię, by oglądać te stacje regularnie. Warto zajrzeć tam od czasu do czasu, by zrozumieć, w jakim świecie żyją widzowie powyższych.
Internet
Media społecznościowe sprzyjają temu, by otaczać się jedynie takimi osobami, których treści nam odpowiadają. Dlatego ważne jest, by możliwie jak najmocniej zdywersyfikować grupę ludzi, która tworzy twój świat.
Śledzisz polityków jakiejś partii, np. PO? Śledź również ludzi PiS, Kukiz 15, Konfederacji, Lewicy, Hołownia 2050 itd. Śledź po prostu wybranych polityków każdej możliwej strony. Nie mówię „polub”. Obserwuj, co publikują i zderzaj te informacje ze sobą. Oceniaj wiarygodność każdej informacji, bez względu na to, kto ją umieścił na swoim profilu. Bo wbrew pozorom każdy polityk publikuje czasem informacje wiarygodne, a innym razem zmanipulowane.
Tak samo zrób z różnymi innymi stronami na Facebooku. Staraj się, by docierał do Ciebie różnorodny punkt widzenia. Jeśli jakiś Twój znajomy udostępni coś, co nie pasuje do Twojego światopoglądu, pozwól sobie od czasu do czasu zapoznać się z tym i zastanowić, czy aby na pewno nie ma w tym prawdy.
Przebijanie bańki boli
To, co opisałem powyżej, określane jest czasem jako „przebijanie” lub „poszerzanie” bańki informacyjnej. I to nie jest proces łatwy.
W misternie utkanych przez nas bańkach informacyjnych czujemy się komfortowo.
To trochę jak przemeblowanie gabinetu, w którym przez długi czas wszystko układaliśmy i mamy to zorganizowane w taki sposób, że każda rzecz ma swoje miejsce. I choć podświadomie wiemy, że lepiej dla nas będzie, jeśli zdecydujemy się na tę reorganizację, ponieważ dzięki temu ten gabinet stanie się o wiele bardziej funkcjonalny, to po prostu boimy się, że cały proces jest ponad nasze siły. Tak jak jest teraz, jest przecież dobrze. Mamy gdzie napić się kawy, posłuchać muzyki i postawić laptopa. Po co mi jeszcze możliwość oglądania telewizji, czytania książek i prowadzenia wideokonferencji?
Świece dymne
Algorytmy doboru treści uwielbiają użytkowników, którzy są zamknięci w bańce bez ich pomocy. Zadanie jest wtedy o wiele prostsze, bo użytkownik jest spójny.
Dlatego ta różnorodność, o której piszę powyżej, utrudnia im zadanie. Jeśli na Facebooku śledzimy polityków różnych ugrupowań, trudniej określić jednoznacznie nasz profil polityczny.
Oglądanie na YouTube materiałów o jednym, jasno określonym profilu, bardzo łatwo „nastroi” algorytm doboru treści właśnie w tym kierunku. Wiedząc o tym, warto się zastanowić, czy na pewno tego chcemy.
Bańki są w nas samych
Nie da się opuścić na stałe baniek informacyjnych. Musielibyśmy totalnie odizolować się od informacji lub do tego stopnia skakać po ich źródłach, że mogłoby nas to doprowadzić do szaleństwa.
Jedyne, co możemy robić, to świadomie wpływać na ich kształt. Tylko tyle i aż tyle.
Mając wiedzę, którą starałem się zawrzeć w tej serii, możemy zrobić wiele, by nie dać się zamknąć w naprawdę ciasnej bańce. Możemy poszerzać jej granice, nacinać ją i wychylać się z niej na świat poza bańką.
Jeśli poświęcisz nieco czasu na refleksję nad tym, co powiedziałem do tej pory, na pewno uda Ci się wymyślić kolejne sposoby wychodzenia z bańki. Ważne, by mieć z tyłu głowy świadomość istnienia bańki i sposobu, w jaki wpływa na nasze postrzeganie świata.
Napieraj na bańkę!
Jeśli ktoś liczył na to, że po tej serii będzie w stanie z łatwością przerobić bańkę informacyjną na pieska z balonika, to niestety się zawiódł. Ale nigdy nie obiecywałem, że będzie łatwo. A to dlatego, że bańki informacyjne bazują na naszym jestestwie. Są odbiciem naszej duszy i naszego światopoglądu.
Mimo wszystko mam nadzieję, że ta seria pomogła Ci ponazywać i uporządkować wiele kwestii. Jeśli tak było, to bardzo proszę Cię, podziel się nią ze swoimi znajomymi. Udostępnij ten tekst dalej, by więcej osób również mogło go przeczytać.
Z góry dzięki!