Fototour po Czarnobylu: część 3. Miasto, którego nie ma

Przed nami ostatni etap naszej wyprawy. Odwiedziliśmy już różne pomniejsze miejsca w „zonie”, byliśmy w mieście Czarnobyl, obeszliśmy okolice elektrowni. Złożyliśmy także wizytę w mieście pionierów i widzieliśmy „Oko Moskwy”.

Jeśli przegapiłeś dwa pierwsze etapy wyprawy, to gorąco zachęcam Cię do nadrobienia:

Tymczasem ciągle nie byliśmy w pewnym „kultowym” miejscu.

Dzisiaj udamy się do Prypeci.

Droga do miasta

Dzień rozpoczynamy tam, gdzie skończyliśmy poprzedni – w hotelu „Polesie” w mieście Czarnobyl.

Poranek jest spokojny, jednak w środku czujemy, że czeka nas dzień pełen wrażeń.

Czerwony las

Wyruszamy w drogę. Przejeżdżamy kilkanaście kilometrów w kierunku północno-zachodnim, mijając po drodze elektrownię.

I nagle nasze dozymetry zaczynają piszczeć. Okazuje się, że właśnie przejeżdżamy przez Czerwony Las.

Określeniem „Czerwony Las” (Рудий ліс) nazywany jest obszar leśny znajdujący się na zachód od Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej i na południe od miasta Prypeć. Jest to teren, na który spadła największa ilość opadu radioaktywnego po katastrofie w Czarnobylu.

Nazwa pochodzi od rudawego koloru sosen w tym lesie. Tę „rudość” widać nawet na zdjęciach satelitarnych na mapach Google.

Oficjalnie ten las został usunięty za pomocą buldożerów i zakopany warstwą piasku. Jednak w rzeczywistości prace przerwano, ponieważ w ich trakcie z gruntu wydostawała się ogromna ilość promieniowania. Tak więc las sobie stoi i jest „atrakcją turystyczną”.

Obszar Czerwonego Lasu jest jednym z najbardziej skażonych radioaktywnie terenów na świecie.

Prypeć wita!

Zostawiamy Czerwony Las po lewej stronie, a Czarnobylską Elektrownię Atomową po prawej i dojeżdżamy do skrzyżowania z tzw. „witaczem Prypeci”.

Miasto Prypeć (ukr. Прип’ять, Prypjať; ros. Припять, Pripiať; na powyższym napisie widać, która opcja wygrywała) powstało na początku 1970 roku jako osiedle robotnicze dla pracowników Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej. Swą nazwę zawdzięcza pobliskiej rzece Prypeć.

Angielska Wikipedia, powołując się na słynny słownik Maxa Vasmera, podaje dwie opcje dotyczące etymologii tego słowa.
Jedna mówi o tym, że dawniej to słowo brzmiało „prypet” (припеть) i oznaczało „dopływ”.
Według drugiej teorii źródłosłów tej nazwy to słowo „prypecz” (припечь?), którym nazywano dawniej rzeki o piaszczystych brzegach.

Prypeć w założeniu miała być miastem wzorcowym Związku Radzieckiego. W przeciwieństwie do wielu miejsc na mapie ZSRR, tutaj sklepy były dobrze wyposażone a infrastruktura i usługi reprezentowały wysoki poziom. Posada w pobliskiej elektrowni była bardzo pożądana wśród ludności okolicznych miast właśnie ze względu na fakt, że pracownicy mieli prawo do zamieszkania w Prypeci.

Chodząc po mieście nie można nie natknąć się na wszelkiego rodzaju „objawy” sowieckiej propagandy, takie jak różnorakie napisy czy emblematy. Prypeć była ikoną radzieckiej myśli urbanistycznej i tak była przedstawiana. O czym wkrótce się przekonamy.

„Fujiyamy”, czyli luksus inspirowany dalekim wschodem

Objeżdżamy Prypeć od zachodu i docieramy do najwyższych budynków mieszkalnych w mieście.

Przed państwem „Fujiyama”.

Te wysokie na 16 pięter budynki zyskały swój przydomek ze względu na styl, który podobno miał być inspirowany zabudowaniami w Kraju Kwitnącej Wiśni. W pobliżu siebie stoją dwa takie bloki. My stoimy akurat pod tą stojącą całkiem na północno-zachodnim skraju Prypeci.

Pomimo, że oficjalnie nie wolno wchodzić do środka, my nie tylko wejdziemy, ale wespniemy się aż na dach.

Po przejściu 16 pięter schodami przechodzimy przez ciasny wyłaz i wychodzimy na dach budynku. Jesteśmy zziajani i najchętniej byśmy sobie gdzieś usiedli. Ale widok jest wart naszego wysiłku…

Miasto w budowie

Na ostatnim zdjęciu powyżej widzimy porzuconego żurawia. A to dlatego, że miasto Prypeć było wciąż intensywnie rozwijane. W chwili katastrofy w Prypeci mieszkało niecałe 50 tysięcy ludzi (najczęściej spotykałem się z liczbą 47 tysięcy). Średnia wieku populacji miasta wynosiła zaledwie 26 lat. Docelowo Prypeć miała mieć 80 tysięcy mieszkańców.

Miasto było podzielone na mikrodzielnice. Do momentu awarii istniało ich pięć (nie licząc dzielnicy centralnej). Dzielnice nie miały nazw i były nazywane po prostu „pierwsza”, „druga”, „trzecia”, „czwarta” i „piąta”. Oprócz pięciu mikrodzielnic mieszkalnych Prypeć posiadała też centrum.

W sieci wciąż jest dostępny film dokumentalny z 1976 roku o budowie miasta i pobliskiej elektrowni atomowej.

Ulice Prypeci

Przejdźmy się trochę po ulicach Prypeci i spróbujmy poczuć klimat tego miasta.

Miasto świateł

Prypeć nocą była pełna światła. Oprócz lamp drogowych świeciły również neonowe szyldy nad budynkami, a także część znaków drogowych i elementów propagandy.

Polecam zobaczyć film „Światła Prypeci” autorstwa ludzi z Napromieniowani.pl. Wpadli oni na pomysł, by pojechać do zony z agregatami prądotwórczymi i spróbować na nowo włączyć oświetlenie niektórych budynków. Już sam fakt, że spora część lamp działa bez problemu po trzydziestu latach, robi wrażenie.

Ewakuacja miasta

Warto powiedzieć kilka słów o tym, jak wyglądała akcja ewakuacyjna Prypeci.

Jak wiemy, katastrofa elektrowni w Czarnobylu nastąpiła ok. godziny 1:24 w nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku. Jednak następnego dnia udawano, że nic się nie stało (dość typowe dla Związku Radzieckiego). 26 kwietnia wypadał w sobotę i miasto funkcjonowało jak gdyby nigdy nic

Ewakuację miasta zarządzono dopiero następnego dnia, w niedzielę. W pierwotnym założeniu mieszkańcy mieli opuścić miasto tylko na pewien czas, by następnie do niego wrócić, gdy minie zagrożenie. Kazano im zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy i być gotowym na opuszczenie miasta o godzinie 14:00. W sieci można odsłuchać oryginalny komunikat, który był puszczany z samochodów jeżdżących po mieście. Sam przebieg ewakuacji też jest udokumentowany na tym filmie (tutaj również na początku słychać wspomniany wcześniej komunikat).

Po dziś dzień trwają spory o to, czy permanentna ewakuacja Strefy była konieczna. Według wielu specjalistów miasto, jak również okoliczne wsie, można było uratować. Ja wstrzymam się z oceną tego tematu.

Bardziej boli mnie, że teraz zona niszczeje i nikt nie próbuje uratować dziedzictwa historii, które rozpada się na naszych oczach, a które mogłoby przynosić spore dochody z turystyki dla Ukrainy (która przecież na nadmiar pieniędzy w budżecie nie narzeka). Chociaż okazuje się, że to jednak nie do końca prawda.

W późniejszym czasie dla przesiedleńców wybudowano nowe miasto Sławutycz. Niektóre dłuższe warianty zwiedzania zony uwzględniają też wizytę w tym mieście.

„W sowieckiej Rosji…”

Teraz przyjrzymy się alejkom w Prypeci pod nieco innym kątem.
Ponieważ było to miasto wzorcowe ZSRR, ślady komunizmu dostrzegamy tu niemal na każdym kroku.

W Prypeci można spotkać widoczny na pierwszym zdjęciu powyżej „Pomnik Przyjaźni Narodów” (Пам’ятник дружби народів), nazywany też „Drzewem Przyjaźni Narodów”. Jest to metalowa rzeźba znajdująca się w I dzielnicy miasta przy ulicy o tej samej nazwie. Każda z „gałęzi” tego pomnika reprezentowała jedną z republik radzieckich.

Mozaiki

W niektórych miejscach na ścianach budynków umieszczono płaskorzeźby zdobione mozaikami. Oprócz walorów artystycznych (o gustach się nie dyskutuje) pełniły one też niewątpliwie formę propagandową.

Poniżej kilka mozaik z zabudowań stojących wzdłuż głównej ulicy miasta, czyli alei Lenina, która prowadzi od południowego wjazdu do Prypeci na plac centralny.

Kultowe miejsca w Prypeci

Prypeć tak mocno wbiła się w popkulturę, że obecnie sporo miejsc w tym mieście jest powszechnie uznawanych za „kultowe”. Zajrzyjmy do kilku z nich.

Basen „Lazurowy”

Dla każdego, kto kiedykolwiek słyszał o Prypeci, basen „Lazurowy” to obowiązkowy punkt programu. Ten legendarny obiekt znajduje się na skraju III dzielnicy miasta, na rogu ulicy Sportowej i alei Księcia Włodzimierza.

To teraz czas na ciekawostkę. Jak myślicie, w którym roku zaprzestano używania tego basenu? W 1986? 1987? Nie. To może 1990? Też nie.

Basen „Lazurowy” był używany aż do 1998 roku. Oczywiście nie przez mieszkańców miasta, bo tych już dawno tam nie było. Służył on jako łaźnia dla likwidatorów. Zatem pomimo tego, że Prypeć była już wysiedlona od 12 lat, w 1998 roku basen ciągle działał.

Kinoteatr „Prometeusz” i szkoła muzyczna

W pierwszej części naszej wyprawy widzieliśmy pomnik Prometeusza stojący przy elektrowni w Czarnobylu. Mówiłem wtedy, że przeniesiono go z Prypeci.

No to zobaczmy skąd dokładnie.

Kinoteatr „Prometeusz” (Кінотеатр „Прометей”) znajdował się na wschód od głównego placu miasta. Wyróżniał się mozaiką na jednej ze ścian i słynnym pomnikiem stojącym na placu przed budynkiem.

W budynku obok znajdowała się szkoła muzyczna. Na ścianie można zobaczyć kolejną mozaikę tego samego autora.

Centrum miasta

Przemieszczamy się dosłownie kilkadziesiąt metrów na zachód wzdłuż ulicy Kurczatowa i docieramy na plac centralny miasta.

Lista kultowych obiektów widocznych z tego miejsca robi wrażenie:

  • Ratusz (Припять ратуша) – po katastrofie w Czarnobylu to było miejsce, w którym pracowali eksperci i likwidatorzy
  • Pałac Kultury „Energetyk” (Палац культури Енергетик)
  • Hotel „Polesie” (Готель Полісся) – nie mylić z hotelem w Czarnobylu, w którym nocowaliśmy. W tym hotelu nocowali ludzie, którzy pracowali nad usuwaniem skutków katastrofy w elektrowni
  • Centrum handlowe i restauracja (Торговый центр и ресторан)

Oczywiście w tak ważnym miejscu nie mogło zabraknąć symboliki komunistycznej. Zresztą, sami zobaczcie.

Główny plac Prypeci ma jeszcze jedno oblicze. To to, które powstało w skutek działań współczesnych artystów.

Poniżej przedstawiam galerię Street Artu na ścianach centrum Prypeci.

Park rozrywki

Gdyby zapytać „fanów” Strefy co jest największą ikoną Prypeci, pewnie część bez wahania powiedziałaby „diabelski młyn”.

Zatem z centralnego placu miasta przemieszczamy się nieco na północ, przechodząc między Pałacem Kultury „Energetyk” i Centrum Handlowym i docieramy do miejskiego parku rozrywki.

Park rozrywki był jednym z najnowszych elementów miasta. Tak nowym, że w zasadzie nieużywanym.

W Związku Radzieckim ważne inwestycje otwierano w święta państwowe. Ten konkretny park miał zostać otwarty 1 maja w Święto Pracy. Jednak kilka dni wcześniej miała miejsce katastrofa w Czarnobylu, która doprowadziła do ewakuacji miasta i w konsekwencji zniweczyła te plany.

W niektórych miejscach można się spotkać z informacją, że park został uruchomiony 26 kwietnia by uspokoić napiętą atmosferę w mieście. Nie wiem ile w tym prawdy, ale wydaje się, że mogło tak być.

Tak czy owak, park rozrywki w Prypeci jest obecnie jednym z najbardziej rozpoznawalnych punktów miasta, zwłaszcza ze względu na ikoniczny diabelski młyn.

Stadion miejski

Nieco dalej na północ od parku, po drugiej stronie ulicy Sportowej, na granicy centrum miasta z V dzielnicą znajduje się stadion miejski „Awangarda”. Obecnie, jak większość miasta, jest on zarośnięty różnego rodzaju dziko rosnącymi drzewami.

Kawiarnia „Prypeć” i przystań

Wróćmy się nieco na południe do ulicy Sportowej i idźmy nią w kierunku wschodnim. Dojdziemy do ulicy Nabrzeżnej. Jeśli pójdziemy nią cały czas w kierunku południowo-wschodnim, to dojdziemy do kawiarni „Prypeć”, znajdującej się w pobliżu przystani.

Edukacja w Prypeci

Prypeć miała być idealna, a zatem dostęp do różnego rodzaju usług musiał utrzymywać wysoki poziom. Wśród różnych miejsc reprezentujących nienaganną jakość były również przedszkola i szkoły.

W Prypeci było 15 przedszkoli i 5 szkół średnich (odpowiedników naszych podstawówek). Oprócz tego działały tam także szkoły zawodowe i szkoła muzyczna, którą odwiedziliśmy już wcześniej.

Zajrzymy teraz do kilku placówek edukacyjnych Prypeci.

Przedszkola

Na początek przedszkole nr 3 „Słoneczko” (Дитячий садок № 3 „Слонечко”), znajdujące się w I dzielnicy miasta Prypeć.

Odwiedziliśmy zaledwie jedno z piętnastu przedszkoli Prypeci. Zajrzenie do kilku pozostałych to na pewno pretekst do złożenia kolejnej wizyty w zonie.

Szkoły

Tymczasem przejdźmy do szkół. Jak już wspomniałem, w Prypeci było pięć szkół średnich (odpowiednik naszych podstawówek).

Szkoła nr 1 jest niestety w takim stanie, że wizyta w środku nie wchodzi w grę.

Szkoły nr 2 nie odwiedziliśmy. A szkoda, bo to szkoła artystyczna i jest tam kilka ciekawych smaczków. Znowu pretekst do wybrania się tam ponownie.

Odwiedziliśmy natomiast szkołę nr 3. I to dopiero jest jazda.

Szkoły numer 4 również nie odwiedziliśmy. Podobno jest w najgorszym stanie technicznym ze wszystkich wciąż stojących w całości szkół w Prypeci.

Podeszliśmy do szkoły numer 5, ale ja już nie miałem siły w nogach, by wejść do środka. Odpocząłem na zewnątrz.

Jest to najnowsza szkoła w Prypeci, oddana do użytku w 1985 roku.

Nosić maseczki czy nie nosić?

Pozwolę sobie w tym miejscu na kolejną dygresję, która jest trochę „na czasie”.

W strefie można spotkać sporo miejsc, w których porozrzucane są różnego rodzaju maski. Wielu ludzi zastanawia się, czy tego typu sprzęt ochronny ma sens w kontekście materiałów radioaktywnych. I słusznie – bo maski nie uchronią nas przed promieniowaniem.

Głównym powodem, dla którego w tych miejscach jest tyle masek, jest fakt, że w okresie zimnej wojny były w ZSRR obawy przed atakiem chemicznym i biologicznym. Dlatego też wiele miejsc, w tym szkoły, miały na wyposażeniu sporo masek gazowych.

Odrębnym tematem jest kwestia tego, czy obecnie warto w strefie mieć ze sobą maskę pyłową. Przy pierwszym wyjeździe nie miałem takiej maski, ale gdybym teraz się wybierał, to zabrałbym ze sobą jakiś rodzaj zabezpieczenia dróg oddechowych przed pyłem i kurzem, który unosi się tam wszędzie.

Komisariat

Czym byłoby porządne miasto w ZSRR bez posterunku milicji?

Przejdźmy teraz w pobliże tego właśnie miejsca. Zajrzyjmy do środka i na tyły budynku.

Straż pożarna

To już przedostatni przystanek naszej wyprawy. Dosłownie kawałek na południowy zachód od posterunku policji znajduje się budynek jednostki nr 6 straży pożarnej w Prypeci. To stąd jako pierwsze wyruszyły wozy strażackie do akcji ratunkowej po katastrofie elektrowni w Czarnobylu.

Chwytak

Odwiedziliśmy już wiele miejsc w Prypeci, w tym sporo kultowych. Ale pozostał jeszcze jeden legendarny punkt.

Oto chwytak, jeden z „najgorętszych” hotspotów w Prypeci.

To urządzenie było wykorzystywane przy zrzucaniu radioaktywnego gruzu z dachu elektrowni. Podobno we wnętrzu można zmierzyć ogromne wartości promieniowania dochodzące nawet do 8 mSv/h (8000 µSv/h). Inaczej mówiąc, spędzenie w środku ok. 10 minut spowodowałoby przyjęcie takiej dawki promieniowania, jaką normalnie w Polsce otrzymujemy przez rok.

Powrót do domu

I tym sposobem kończymy naszą podróż po Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia. Pozostajemy z pewnym niedosytem. Jest sporo punktów na mapie „zony”, które chcielibyśmy odwiedzić, ale najzwyczajniej w świecie nie wystarczyło nam czasu.

Poniżej zamieszczam mapę wszystkich miejsc wspomnianych w tekście (pominąłem miasto Sławutycz ze względu na wygodę oglądania):

Jeśli wciąż czujesz głód wiedzy nt. strefy, mam dla Ciebie kilka przydatnych linków:

Mam nadzieję, że czas spędzony ze mną w Czarnobylu i okolicach Ci się podobał. Jeśli tak, to bardzo proszę Cię o udostępnianie tych wpisów!

A kto wie, może kiedyś razem odwiedzimy „zonę”?

Udostępnij:

Tomasz

Informatyk z wykształcenia. Programista z zawodu. Hobbystycznie fotograf i grafik komputerowy. Z zamiłowania muzyk grający na instrumentach klawiszowych i gitarze. Entuzjasta nowinek technologicznych. Z wypiekami na twarzy obserwuje kolejne kroki ludzkości w stronę Marsa. W wolnych chwilach słucha różnorodnej muzyki, czyta książki, ogląda seriale i gra w gry komputerowe.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *