Fototour po Czarnobylu: część 3. Miasto, którego nie ma
Przed nami ostatni etap naszej wyprawy. Odwiedziliśmy już różne pomniejsze miejsca w „zonie”, byliśmy w mieście Czarnobyl, obeszliśmy okolice elektrowni. Złożyliśmy także wizytę w mieście pionierów i widzieliśmy „Oko Moskwy”.
Jeśli przegapiłeś dwa pierwsze etapy wyprawy, to gorąco zachęcam Cię do nadrobienia:
Tymczasem ciągle nie byliśmy w pewnym „kultowym” miejscu.
Dzisiaj udamy się do Prypeci.
Droga do miasta
Dzień rozpoczynamy tam, gdzie skończyliśmy poprzedni – w hotelu „Polesie” w mieście Czarnobyl.
Poranek jest spokojny, jednak w środku czujemy, że czeka nas dzień pełen wrażeń.
Czerwony las
Wyruszamy w drogę. Przejeżdżamy kilkanaście kilometrów w kierunku północno-zachodnim, mijając po drodze elektrownię.
I nagle nasze dozymetry zaczynają piszczeć. Okazuje się, że właśnie przejeżdżamy przez Czerwony Las.
Określeniem „Czerwony Las” (Рудий ліс) nazywany jest obszar leśny znajdujący się na zachód od Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej i na południe od miasta Prypeć. Jest to teren, na który spadła największa ilość opadu radioaktywnego po katastrofie w Czarnobylu.
Nazwa pochodzi od rudawego koloru sosen w tym lesie. Tę „rudość” widać nawet na zdjęciach satelitarnych na mapach Google.
Oficjalnie ten las został usunięty za pomocą buldożerów i zakopany warstwą piasku. Jednak w rzeczywistości prace przerwano, ponieważ w ich trakcie z gruntu wydostawała się ogromna ilość promieniowania. Tak więc las sobie stoi i jest „atrakcją turystyczną”.
Obszar Czerwonego Lasu jest jednym z najbardziej skażonych radioaktywnie terenów na świecie.
Prypeć wita!
Zostawiamy Czerwony Las po lewej stronie, a Czarnobylską Elektrownię Atomową po prawej i dojeżdżamy do skrzyżowania z tzw. „witaczem Prypeci”.
Miasto Prypeć (ukr. Прип’ять, Prypjať; ros. Припять, Pripiať; na powyższym napisie widać, która opcja wygrywała) powstało na początku 1970 roku jako osiedle robotnicze dla pracowników Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej. Swą nazwę zawdzięcza pobliskiej rzece Prypeć.
Angielska Wikipedia, powołując się na słynny słownik Maxa Vasmera, podaje dwie opcje dotyczące etymologii tego słowa.
Jedna mówi o tym, że dawniej to słowo brzmiało „prypet” (припеть) i oznaczało „dopływ”.
Według drugiej teorii źródłosłów tej nazwy to słowo „prypecz” (припечь?), którym nazywano dawniej rzeki o piaszczystych brzegach.
Prypeć w założeniu miała być miastem wzorcowym Związku Radzieckiego. W przeciwieństwie do wielu miejsc na mapie ZSRR, tutaj sklepy były dobrze wyposażone a infrastruktura i usługi reprezentowały wysoki poziom. Posada w pobliskiej elektrowni była bardzo pożądana wśród ludności okolicznych miast właśnie ze względu na fakt, że pracownicy mieli prawo do zamieszkania w Prypeci.
Chodząc po mieście nie można nie natknąć się na wszelkiego rodzaju „objawy” sowieckiej propagandy, takie jak różnorakie napisy czy emblematy. Prypeć była ikoną radzieckiej myśli urbanistycznej i tak była przedstawiana. O czym wkrótce się przekonamy.
„Fujiyamy”, czyli luksus inspirowany dalekim wschodem
Objeżdżamy Prypeć od zachodu i docieramy do najwyższych budynków mieszkalnych w mieście.
Przed państwem „Fujiyama”.
Te wysokie na 16 pięter budynki zyskały swój przydomek ze względu na styl, który podobno miał być inspirowany zabudowaniami w Kraju Kwitnącej Wiśni. W pobliżu siebie stoją dwa takie bloki. My stoimy akurat pod tą stojącą całkiem na północno-zachodnim skraju Prypeci.
Pomimo, że oficjalnie nie wolno wchodzić do środka, my nie tylko wejdziemy, ale wespniemy się aż na dach.
Po przejściu 16 pięter schodami przechodzimy przez ciasny wyłaz i wychodzimy na dach budynku. Jesteśmy zziajani i najchętniej byśmy sobie gdzieś usiedli. Ale widok jest wart naszego wysiłku…
Zbliżenie na CEA z dachu Fujiyamy. Nad dachem latały chmary owadów. Po zejściu na poddasze wyjaśniło się dlaczego – leżał tam martwy pies. Oszczędzę wam tego widoku… Porzucony żuraw w Prypeci widziany z dachu Fujiyamy.
Miasto w budowie
Na ostatnim zdjęciu powyżej widzimy porzuconego żurawia. A to dlatego, że miasto Prypeć było wciąż intensywnie rozwijane. W chwili katastrofy w Prypeci mieszkało niecałe 50 tysięcy ludzi (najczęściej spotykałem się z liczbą 47 tysięcy). Średnia wieku populacji miasta wynosiła zaledwie 26 lat. Docelowo Prypeć miała mieć 80 tysięcy mieszkańców.
Miasto było podzielone na mikrodzielnice. Do momentu awarii istniało ich pięć (nie licząc dzielnicy centralnej). Dzielnice nie miały nazw i były nazywane po prostu „pierwsza”, „druga”, „trzecia”, „czwarta” i „piąta”. Oprócz pięciu mikrodzielnic mieszkalnych Prypeć posiadała też centrum.
W sieci wciąż jest dostępny film dokumentalny z 1976 roku o budowie miasta i pobliskiej elektrowni atomowej.
Ulice Prypeci
Przejdźmy się trochę po ulicach Prypeci i spróbujmy poczuć klimat tego miasta.
W tych budynkach kiedyś mieszkały rodziny. Dobre osiedle musi mieć trzepak! Miasto przy elektrowni atomowej świeciło w nocy.
Ale nie tak, jak niektórzy twierdzą…Jak przystało na miasto pracowników elektrowni, nawet znaki drogowe świeciły w nocy. „Nie było nas był las, nie będzie nas będzie las…” W Strefie Wykluczenia łatwiej skręcić sobie nogę, niż przyjąć nadmiarową dawkę promieniowania. Ktoś wyniósł ten samochód z lunaparku i zostawił go ponad kilkaset metrów dalej. Pytanie, po co? Krzyż przydrożny w Prypeci w pobliżu południowego wjazdu do miasta. 0,4 µSv/h. Nieznacznie więcej niż w centrum Warszawy Pomimo bliskości elektrowni natura bez problemu radzi sobie w Prypeci
Miasto świateł
Prypeć nocą była pełna światła. Oprócz lamp drogowych świeciły również neonowe szyldy nad budynkami, a także część znaków drogowych i elementów propagandy.
Polecam zobaczyć film „Światła Prypeci” autorstwa ludzi z Napromieniowani.pl. Wpadli oni na pomysł, by pojechać do zony z agregatami prądotwórczymi i spróbować na nowo włączyć oświetlenie niektórych budynków. Już sam fakt, że spora część lamp działa bez problemu po trzydziestu latach, robi wrażenie.
Ewakuacja miasta
Warto powiedzieć kilka słów o tym, jak wyglądała akcja ewakuacyjna Prypeci.
Jak wiemy, katastrofa elektrowni w Czarnobylu nastąpiła ok. godziny 1:24 w nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku. Jednak następnego dnia udawano, że nic się nie stało (dość typowe dla Związku Radzieckiego). 26 kwietnia wypadał w sobotę i miasto funkcjonowało jak gdyby nigdy nic
Ewakuację miasta zarządzono dopiero następnego dnia, w niedzielę. W pierwotnym założeniu mieszkańcy mieli opuścić miasto tylko na pewien czas, by następnie do niego wrócić, gdy minie zagrożenie. Kazano im zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy i być gotowym na opuszczenie miasta o godzinie 14:00. W sieci można odsłuchać oryginalny komunikat, który był puszczany z samochodów jeżdżących po mieście. Sam przebieg ewakuacji też jest udokumentowany na tym filmie (tutaj również na początku słychać wspomniany wcześniej komunikat).
Po dziś dzień trwają spory o to, czy permanentna ewakuacja Strefy była konieczna. Według wielu specjalistów miasto, jak również okoliczne wsie, można było uratować. Ja wstrzymam się z oceną tego tematu.
Bardziej boli mnie, że teraz zona niszczeje i nikt nie próbuje uratować dziedzictwa historii, które rozpada się na naszych oczach, a które mogłoby przynosić spore dochody z turystyki dla Ukrainy (która przecież na nadmiar pieniędzy w budżecie nie narzeka). Chociaż okazuje się, że to jednak nie do końca prawda.
W późniejszym czasie dla przesiedleńców wybudowano nowe miasto Sławutycz. Niektóre dłuższe warianty zwiedzania zony uwzględniają też wizytę w tym mieście.
„W sowieckiej Rosji…”
Teraz przyjrzymy się alejkom w Prypeci pod nieco innym kątem.
Ponieważ było to miasto wzorcowe ZSRR, ślady komunizmu dostrzegamy tu niemal na każdym kroku.
„Drzewo Przyjaźni Narodów” Aleja Lenina (проспект Ленина) To dopiero jest sowieckość na pełnej…
Sierp i młot w gwieździe otoczony dziesięcioma żarówkami. I tak co parę metrów wzdłuż ulicy.A jeśli gdzieś sowieckość nie musi świecić, to i tak jest zaznaczona chociażby tylko w taki sposób (i nie chodzi tu o maskę).
W Prypeci można spotkać widoczny na pierwszym zdjęciu powyżej „Pomnik Przyjaźni Narodów” (Пам’ятник дружби народів), nazywany też „Drzewem Przyjaźni Narodów”. Jest to metalowa rzeźba znajdująca się w I dzielnicy miasta przy ulicy o tej samej nazwie. Każda z „gałęzi” tego pomnika reprezentowała jedną z republik radzieckich.
Mozaiki
W niektórych miejscach na ścianach budynków umieszczono płaskorzeźby zdobione mozaikami. Oprócz walorów artystycznych (o gustach się nie dyskutuje) pełniły one też niewątpliwie formę propagandową.
Poniżej kilka mozaik z zabudowań stojących wzdłuż głównej ulicy miasta, czyli alei Lenina, która prowadzi od południowego wjazdu do Prypeci na plac centralny.
Mozaika na piekarni „Kłosek” (хлебный магазин „Колосок”), aleja Lenina 6a Kolejna mozaika na sklepie spożywczym przy alei Lenina 12a Mozaika na sklepie mlecznym „Strumyk”, aleja Lenina 22a
Kultowe miejsca w Prypeci
Prypeć tak mocno wbiła się w popkulturę, że obecnie sporo miejsc w tym mieście jest powszechnie uznawanych za „kultowe”. Zajrzyjmy do kilku z nich.
Basen „Lazurowy”
Dla każdego, kto kiedykolwiek słyszał o Prypeci, basen „Lazurowy” to obowiązkowy punkt programu. Ten legendarny obiekt znajduje się na skraju III dzielnicy miasta, na rogu ulicy Sportowej i alei Księcia Włodzimierza.
W budynku, oprócz części basenowej, znajdowała się też sala gimnastyczna. Basen „Lazurowy” w pełnej okazałości Widok od strony wieży do skoków.
To zdjęcie tak bardzo mi się podoba, że po dziś dzień jest moją tapetą na tablecie.„Czarnobylska Elektrownia Atomowa im. W. I. Lenina”
(Чорнобильська Атомна Електростанція им. В. І. Леніна)
Skrót „дюсш” Oznacza „Dziecięco-młodzieżową szkołę sportową (Детско-юношеская спортивная школа)Widok z góry Samo się to tu nie znalazło… Oprócz dużego basenu był też mniejszy Kto i po co wyniósł to tak daleko od sali gimnastycznej? Elementy wyposażenia są porozrzucane po całym budynku…
To teraz czas na ciekawostkę. Jak myślicie, w którym roku zaprzestano używania tego basenu? W 1986? 1987? Nie. To może 1990? Też nie.
Basen „Lazurowy” był używany aż do 1998 roku. Oczywiście nie przez mieszkańców miasta, bo tych już dawno tam nie było. Służył on jako łaźnia dla likwidatorów. Zatem pomimo tego, że Prypeć była już wysiedlona od 12 lat, w 1998 roku basen ciągle działał.
Kinoteatr „Prometeusz” i szkoła muzyczna
W pierwszej części naszej wyprawy widzieliśmy pomnik Prometeusza stojący przy elektrowni w Czarnobylu. Mówiłem wtedy, że przeniesiono go z Prypeci.
No to zobaczmy skąd dokładnie.
Kinoteatr „Prometeusz” (Кінотеатр „Прометей”) znajdował się na wschód od głównego placu miasta. Wyróżniał się mozaiką na jednej ze ścian i słynnym pomnikiem stojącym na placu przed budynkiem.
W budynku obok znajdowała się szkoła muzyczna. Na ścianie można zobaczyć kolejną mozaikę tego samego autora.
Centrum miasta
Przemieszczamy się dosłownie kilkadziesiąt metrów na zachód wzdłuż ulicy Kurczatowa i docieramy na plac centralny miasta.
Lista kultowych obiektów widocznych z tego miejsca robi wrażenie:
- Ratusz (Припять ратуша) – po katastrofie w Czarnobylu to było miejsce, w którym pracowali eksperci i likwidatorzy
- Pałac Kultury „Energetyk” (Палац культури Енергетик)
- Hotel „Polesie” (Готель Полісся) – nie mylić z hotelem w Czarnobylu, w którym nocowaliśmy. W tym hotelu nocowali ludzie, którzy pracowali nad usuwaniem skutków katastrofy w elektrowni
- Centrum handlowe i restauracja (Торговый центр и ресторан)
Oczywiście w tak ważnym miejscu nie mogło zabraknąć symboliki komunistycznej. Zresztą, sami zobaczcie.
Ratusz. Po katastrofie miejsce prac likwidatorów. Pałac Kultury „Energetyk” Hotel „Polesie” Front budynku hotelu. Jak dla mnie wygląda dość futurystycznie. Restauracja – prawe skrzydło centrum handlowego.
Gdy zobaczyłem ten napis, częściowo zasłonięty przez budynek, przypomniało mi się hasło „you only had one job” 🙂Market w centrum handlowym w Prypeci.
Podobno w tamtych czasach mało gdzie sklepy były tak dobrze wyposażone jak tutaj.„Chwała Leninowi” (Слава Ленину) – czyli propagandy ciąg dalszy. Z głównego placu miasta widać dwa budynki z takim symbolem na dachu.
Są to tzw. II-60, inaczej nazywane budynkami w układzie „Taszkent”.
Ogółem w Prypeci było pięć budynków mieszkalnych wybudowanych według tego projektu.
Pozostałe trzy są tu, tu i tu.Przed centrum handlowym spotykamy kolejny „gorący punkt”. Nad placem powiewały takie szarfy.
Nie wiem dlaczego tam są, ale ładnie wyglądały, więc zrobiłem zdjęcie.Gdybym miał zrobić tej serii efektowną okładkę, to to by się chyba nadawało.
Główny plac Prypeci ma jeszcze jedno oblicze. To to, które powstało w skutek działań współczesnych artystów.
Poniżej przedstawiam galerię Street Artu na ścianach centrum Prypeci.
Park rozrywki
Gdyby zapytać „fanów” Strefy co jest największą ikoną Prypeci, pewnie część bez wahania powiedziałaby „diabelski młyn”.
Zatem z centralnego placu miasta przemieszczamy się nieco na północ, przechodząc między Pałacem Kultury „Energetyk” i Centrum Handlowym i docieramy do miejskiego parku rozrywki.
To z tego miejsca samochodzik zawędrował aż w okolice Pomnika Przyjaźni Narodów… Ikona Prypeci – diabelski młyn
Park rozrywki był jednym z najnowszych elementów miasta. Tak nowym, że w zasadzie nieużywanym.
W Związku Radzieckim ważne inwestycje otwierano w święta państwowe. Ten konkretny park miał zostać otwarty 1 maja w Święto Pracy. Jednak kilka dni wcześniej miała miejsce katastrofa w Czarnobylu, która doprowadziła do ewakuacji miasta i w konsekwencji zniweczyła te plany.
W niektórych miejscach można się spotkać z informacją, że park został uruchomiony 26 kwietnia by uspokoić napiętą atmosferę w mieście. Nie wiem ile w tym prawdy, ale wydaje się, że mogło tak być.
Tak czy owak, park rozrywki w Prypeci jest obecnie jednym z najbardziej rozpoznawalnych punktów miasta, zwłaszcza ze względu na ikoniczny diabelski młyn.
Stadion miejski
Nieco dalej na północ od parku, po drugiej stronie ulicy Sportowej, na granicy centrum miasta z V dzielnicą znajduje się stadion miejski „Awangarda”. Obecnie, jak większość miasta, jest on zarośnięty różnego rodzaju dziko rosnącymi drzewami.
Stadion posiadał trybuny, jednak tylko od północnej strony Druga część trybun Kiedyś grano tutaj w piłkę. Teraz można bawić się w chowanego.
Aż trudno uwierzyć, że w tym miejscu było boisko…Stadion posiadał sztuczne oświetlenie.
W sumie dziwne, gdyby nie miał, skoro to miasto elektryków…Natura radzi sobie nawet w ekstremalnych warunkach…
Kawiarnia „Prypeć” i przystań
Wróćmy się nieco na południe do ulicy Sportowej i idźmy nią w kierunku wschodnim. Dojdziemy do ulicy Nabrzeżnej. Jeśli pójdziemy nią cały czas w kierunku południowo-wschodnim, to dojdziemy do kawiarni „Prypeć”, znajdującej się w pobliżu przystani.
Napis „Prypeć” na budynku kawiarni Można powiedzieć, że styl artystyczny miasta i okolicy jest dość spójny W zatoce można zobaczyć barkę, która osiadła na mieliźnie. I stoi tak od lat. Nieco dalej widać z kolei dźwigi portowe Panorama przystani
Edukacja w Prypeci
Prypeć miała być idealna, a zatem dostęp do różnego rodzaju usług musiał utrzymywać wysoki poziom. Wśród różnych miejsc reprezentujących nienaganną jakość były również przedszkola i szkoły.
W Prypeci było 15 przedszkoli i 5 szkół średnich (odpowiedników naszych podstawówek). Oprócz tego działały tam także szkoły zawodowe i szkoła muzyczna, którą odwiedziliśmy już wcześniej.
Zajrzymy teraz do kilku placówek edukacyjnych Prypeci.
Przedszkola
Na początek przedszkole nr 3 „Słoneczko” (Дитячий садок № 3 „Слонечко”), znajdujące się w I dzielnicy miasta Prypeć.
Szkoda, że ludzie, którzy wchodzą do Prypeci, robią aż taki bałagan… Tymi zabawkami ktoś się kiedyś bawił Dla mnie to właśnie przedszkola były najbardziej „creepy” w strefie Znak „Uwaga dzieci” w pobliżu przedszkola.
Ciekawe jakie miał kolory, zanim zniszczyło go m.in. ponad trzydzieści lat zmiennych warunków atmosferycznych.
Odwiedziliśmy zaledwie jedno z piętnastu przedszkoli Prypeci. Zajrzenie do kilku pozostałych to na pewno pretekst do złożenia kolejnej wizyty w zonie.
Szkoły
Tymczasem przejdźmy do szkół. Jak już wspomniałem, w Prypeci było pięć szkół średnich (odpowiednik naszych podstawówek).
Szkoła nr 1 jest niestety w takim stanie, że wizyta w środku nie wchodzi w grę.
Szkoły nr 2 nie odwiedziliśmy. A szkoda, bo to szkoła artystyczna i jest tam kilka ciekawych smaczków. Znowu pretekst do wybrania się tam ponownie.
Odwiedziliśmy natomiast szkołę nr 3. I to dopiero jest jazda.
Zaczęło się niepozornie… …by już chwilę później zwalić z nóg.
Oczywiście to jest ustawiane, ale robi wrażenie.Ktoś tu przyniósł kasę ze sklepu, nie wiedzieć po co… Telewizor „Wschód 2” (Восход 2)… a raczej to, co z niego zostało…. „Człowiek i przyroda” (Человек и прірода) Książka nt. Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Oczywiście w tej wersji historii to, co istotne, zaczyna się 22 lipca 1944 rokuRadziecki patriota (Советский патриот).
Czyli specjalne miejsce na regularne wywieszanie aktualnej propagandy.Widok na dziedziniec szkoły Sala lekcyjna Część sportowa szkoły Ciekawa rzecz. Woda wypłukuje coś (wapno?) z konstrukcji budynku i tworzy stalaktyty… …i stalagmity Korytarze szkolne
Szkoły numer 4 również nie odwiedziliśmy. Podobno jest w najgorszym stanie technicznym ze wszystkich wciąż stojących w całości szkół w Prypeci.
Podeszliśmy do szkoły numer 5, ale ja już nie miałem siły w nogach, by wejść do środka. Odpocząłem na zewnątrz.
Jest to najnowsza szkoła w Prypeci, oddana do użytku w 1985 roku.
Nosić maseczki czy nie nosić?
Pozwolę sobie w tym miejscu na kolejną dygresję, która jest trochę „na czasie”.
W strefie można spotkać sporo miejsc, w których porozrzucane są różnego rodzaju maski. Wielu ludzi zastanawia się, czy tego typu sprzęt ochronny ma sens w kontekście materiałów radioaktywnych. I słusznie – bo maski nie uchronią nas przed promieniowaniem.
Głównym powodem, dla którego w tych miejscach jest tyle masek, jest fakt, że w okresie zimnej wojny były w ZSRR obawy przed atakiem chemicznym i biologicznym. Dlatego też wiele miejsc, w tym szkoły, miały na wyposażeniu sporo masek gazowych.
Odrębnym tematem jest kwestia tego, czy obecnie warto w strefie mieć ze sobą maskę pyłową. Przy pierwszym wyjeździe nie miałem takiej maski, ale gdybym teraz się wybierał, to zabrałbym ze sobą jakiś rodzaj zabezpieczenia dróg oddechowych przed pyłem i kurzem, który unosi się tam wszędzie.
Komisariat
Czym byłoby porządne miasto w ZSRR bez posterunku milicji?
Przejdźmy teraz w pobliże tego właśnie miejsca. Zajrzyjmy do środka i na tyły budynku.
Wejście na posterunek policji w Prypeci Jedno jest pewne – nie chcesz tu wylądować… Drzwi od celi odstraszają samym wyglądem… …a wnętrze jeszcze bardziej Na tyłach komisariatu znajduje się złomowisko – jest tu dużo starych pojazdów Widzieliście kiedyś odpoczywający autobus? Nie wiem z czego jest ta zaprawa, ale chciałbym z niej zbudować dom.
Straż pożarna
To już przedostatni przystanek naszej wyprawy. Dosłownie kawałek na południowy zachód od posterunku policji znajduje się budynek jednostki nr 6 straży pożarnej w Prypeci. To stąd jako pierwsze wyruszyły wozy strażackie do akcji ratunkowej po katastrofie elektrowni w Czarnobylu.
Chwytak
Odwiedziliśmy już wiele miejsc w Prypeci, w tym sporo kultowych. Ale pozostał jeszcze jeden legendarny punkt.
Oto chwytak, jeden z „najgorętszych” hotspotów w Prypeci.
To urządzenie było wykorzystywane przy zrzucaniu radioaktywnego gruzu z dachu elektrowni. Podobno we wnętrzu można zmierzyć ogromne wartości promieniowania dochodzące nawet do 8 mSv/h (8000 µSv/h). Inaczej mówiąc, spędzenie w środku ok. 10 minut spowodowałoby przyjęcie takiej dawki promieniowania, jaką normalnie w Polsce otrzymujemy przez rok.
Powrót do domu
I tym sposobem kończymy naszą podróż po Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia. Pozostajemy z pewnym niedosytem. Jest sporo punktów na mapie „zony”, które chcielibyśmy odwiedzić, ale najzwyczajniej w świecie nie wystarczyło nam czasu.
Poniżej zamieszczam mapę wszystkich miejsc wspomnianych w tekście (pominąłem miasto Sławutycz ze względu na wygodę oglądania):
Jeśli wciąż czujesz głód wiedzy nt. strefy, mam dla Ciebie kilka przydatnych linków:
- Projekt Prypeć 3D (Припять 3D), w ramach którego amatorzy chcą zrekonstruować w trójwymiarze pierwotny wygląd miasta
- Stronę internetową miasta Prypeć, która zawiera wiele ciekawych materiałów na temat miasta Prypeć, elektrowni, miasta Czarnobyl itp. (podlinkowałem wersję angielską, ale jeśli potraficie poruszać się po stronach w języku rosyjskim, to ta wersja zawiera o wiele więcej wartościowej treści)
- Drugą stronę internetową Prypeci, tym razem tylko po rosyjsku
- Serię filmów o Czarnobylu z kanału Ciekawe historie
- Serię filmów z wyprawy do Zony z kanału Krzysztofa Gonciarza
Mam nadzieję, że czas spędzony ze mną w Czarnobylu i okolicach Ci się podobał. Jeśli tak, to bardzo proszę Cię o udostępnianie tych wpisów!
A kto wie, może kiedyś razem odwiedzimy „zonę”?