Jeszcze o cenzurze Internetu
Wczoraj zaprosiłem Was do skomentowania tematu osobistymi przemyśleniami:
Link do wpisu na Facebooku
Po czasie zrozumiałem, że być może jest to zbyt złożony temat, by można go tak z biegu skomentować. I że być może oczekiwałem czegoś, czego sam nie byłbym w stanie tak po prostu napisać.
Dlatego teraz postanowiłem nieco zagłębić się w kwestię cenzury Internetu w Polsce i na świecie.
Będę starał się zrobić to możliwie najprościej i nie przesadzić z objętością tekstu.
Sytuacja na świecie
Na początek chciałbym wrócić do wspomnianej w oryginalnym wpisie organizacji „Reporterzy bez granic” (fr: „Reporters sans frontières” (RSF)). W ramach akcji „Dzień Przeciwko Cenzurze Internetu” RSF publikowała listy „państw-wrogów Internetu” [1]. Ostatni raz lista ta została opublikowana w 2016 roku (przynajmniej mi nie udało się znaleźć bardziej aktualnej wersji tej listy).
Są kraje, których obecność na tej liście nie zaskakuje:
Białoruś
Kraj, w którym rząd ma monopol na telekomunikację i nie ma skrupułów, by ograniczać dostęp do witryn internetowych opozycji.
Chiny
„Czołówka światowa”, jeśli chodzi o cenzurowanie Internetu. Można powiedzieć, że jest Internet i Chinanet.
Korea Północna
No i jest jeszcze Internet północnokoreański. A nie, czekaj. Tam w ogóle nie ma Internetu. Większość obywateli w ogóle nie może podłączyć się do sieci. Korea Północna, to absolutny top 1, jeśli chodzi o cenzurę Internetu. Można powiedzieć, że nie da się ocenzurować czegoś, czego po prostu nie ma.
Inne
Na liście są jeszcze takie kraje jak:
- Arabia Saudyjska
- Birma
- Egipt
- Iran
- Kuba
- Syria
- Tunezja
- Turkmenistan
- Uzbekistan
- Wietnam
Natomiast ciekawe jest to, że w latach 2014-2015 na liście widniały Stany Zjednoczone i Wielka Brytania.
Organizacja RSF uznała USA i UK za wrogów Internetu po aferze Snowdena [2]. W skrócie chodziło o poziom inwigilacji reprezentowany przez NSA (USA) i GCHG (UK).
Sytuacja w Polsce
A jak to wygląda u nas?
Można powiedzieć, że jest dobrze. Raczej nie słyszy się o jakichś incydentach związanych z cenzurowaniem Internetu czy nadmierną inwigilacją.
ACTA
Najgłośniejszą akcją w ostatnich latach mającą mieć bezpośredni wpływ na realia w Polsce była niewątpliwie umowa ACTA. Porozumienie wielostronne, którego celem była walka z naruszeniami własności intelektualnej, miało być w praktyce sformułowane w taki sposób, że groziło naruszeniem wolności słowa i swobody w przestrzeni wirtualnej [3]. Ostatecznie pomysł spotkał się z powszechnymi protestami i nie doszedł do skutku.
ACTA 2
W latach 2016-2019 Unia Europejska pracowała nad „dyrektywą w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym”, nazywaną potocznie „ACTA 2” [4]. Ten akt prawny nie spotkał się z tak wielkim odzewem społecznym jak „oryginalna ACTA”. W lutym 2019 roku organy prawne Unii ostatecznie osiągnęły kompromis i 26 marca 2019 roku przegłosowały projekt dyrektywy.
W tzw. „ACTA 2” najgłośniejsze dyskusje dotyczyły artykułów 11 i 13.
Artykuł 11 miał powodować, że nie będzie można już np. pobrać czyjegoś zdjęcia i przerobić go na mem, bo będzie to kradzież własności intelektualnej. Póki co nie widać na szczęście nadużyć w kontekście tego artykułu.
Artykuł 13 z kolei miał przenieść odpowiedzialność za treści publikowane w sieci na właścicieli platform. O ile w przypadku jednoosobowego bloga to nie problem, o tyle na przykład na Facebooku odpowiedzialność za wszystko miałaby spoczywać na właścicielach medium, a nie na użytkownikach. Najbardziej póki co ten problem odczuwają artyści na YouTube. Nie mają problemu twórcy autorskich utworów. Gorzej mają się ci, którzy nagrywają covery znanych piosenek – filtry YouTube’a oznaczają często ich nagrania jako niezgodne z prawem i usuwają je.
Podsumowanie
Koniec końców jeśli spojrzeć na sytuację w Polsce, można powiedzieć że panuje u nas raczej „cyfrowa wolność słowa”. Do krajów z listy RSF jest nam bardzo daleko.
Zdarzają się sytuacje, gdy jakaś osoba publiczna skarży się na to, że ktoś zablokował jej profil w mediach społecznościowych. Często dotyczy to osób konsekwentnie rozsiewających informacje nieprawdziwe, lub co najmniej o wątpliwej wiarygodności (choć czasem zdarza się również cenzura informacji „niepoprawnych politycznie”). Nie jest to jednak poziom krajowy – cenzura ma tutaj miejsce na poziomie całego medium społecznościowego. Moim zdaniem nie powinna ona mieć miejsca, choć walka z dezinformacją to temat na osobny długi wpis.
Ja osobiście nie spotkałem się z cybercenzurą. W ostatnim czasie raz zdarzyło mi się, że w dyskusji na Facebooku nie potrafiłem po czasie odnaleźć wątku dyskusji, w której uczestniczyłem, w wyniku czego zniknęły również moje komentarze. Jednak podejrzewam, że to autor oryginalnego komentarza usunął go, w związku z czym zniknęły też wszystkie odpowiedzi.
Moim zdaniem cieszymy się w Polsce wolnością wypowiedzi. Nie ma cenzury. Powinniśmy to doceniać i dbać o to.
PS. Jeśli uważasz, że ten wpis jest ciekawy, udostępnij go. Bardzo proszę też o śledzenie moich mediów społecznościowych! Z góry dzięki za zaufanie 😉
Źródła:
[1] RSF.org – List of the 13 Internet enemies
[2] Enemies of the Internet 2014 – USA: NSA symbolises intelligence services’ abuses
Enemies of the Internet 2014 – United Kingdom: World champion of surveillance
[4] Wikipedia (pl) – Dyrektywa w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym